26 maj 2016

# 32 - NYC - Manhattan cz. 1

Niespełna dwa lata temu miałam okazję doświadczyć Nowego Jorku po raz pierwszy. Zbyt wiele wrażeń i emocji, nie potrafiłam ich długo poukładać - te wszystkie obrazy i odczucia, to co widziałam i wybiórczo zarejestrowałam...

Nie pokazałam zdjęć ani z Nowego Jorku, ani z pozostałej trasy, którą wspólnie z Łukaszem pokonaliśmy z Bostonu do Seattle, co zajęło nam 21 dni i ponad 10 tys. km trasy.

Może i lepiej się stało.. taka pierwsza fermentacja: efekt niezdatny za bardzo do spożycia z perspektywy czasu.. ale po kolejnej fazie nabiera nieco wyrazu i w zestawieniu z nowymi nowojorskimi energiami, układają się w pewien nieporadny dla mojej wrażliwości sposób.

Po raz drugi zawitałam na Manhattanie w maju tego roku. Bez większych emocji, z zimną głową, "planem" by iść przed siebie bez ciśnienia, by pochłaniać to miasto sercem, oczami i na miękkich podeszwach. Wyjazd okazał się ciekawy, bo pełen wizyt w galeriach z najlepszymi na świecie zbiorami mistrzów... ale również dlatego, że w międzyczasie przebywała tam ekipa kilku znajomych fotografów, która wybrała się tam na 10 dniowy plener. Michał, Leszek, Paweł... Mijaliśmy się czasem przez przypadek w tym megalopolis z cichym uśmiechem niedowierzania... no bo jak to tak wpaść na siebie przez przypadek w Nowym Jorku?

To również czas udanych spotkań z fotografami, których cenię i podziwiam. Magda Biernat, Saul Robbins i odkrywania kojarzonych miejsc na nowo.

Nie jestem w stanie powiedzieć czym jest dla mnie Nowy Jork... mam tylko dziwne odczucie, że jest mi dziwnie znajomy... i bliski.

Jestem fotografem architektury i za takiego uważa mnie większość znajomych fotografów. Swoją uwagę poświęcam jednak szeroko pojętemu dokumentowi artystycznemu, w którym wizualność i emocje odgrywają większą rolę niż treść. W Nowym Jorku nie buduję opowieści... jedynie doświadczam tego nurtu ludzi, w który wchodzisz z przyspieszonym biciem serca i rytmicznym krokiem poddajesz się tętniącemu tłumowi, z kawą w lewej dłoni i aparatem w prawej. I tak mija osiem dni, stopy i kolana odmawiają posłuszeństwa, ale dziki nałóg chęci zapamiętania wszystkiego, nie pozwala zatrzymać się na dłużej.

Nie lubię pisać o tym co czuję gdy fotografuję.. ale tym razem to była po prostu radość z tego, że chodzę ze sprzętem do fotografowania architektury i po prostu fotografuję ulicę, tłum, rejestrując klatki z pędzącego pociągu własnych emocji... bez ciśnień, oczekiwań, bez nastawienia na cokolwiek.

Przez jakiś czas będę tu pokazywać rozmaite kadry z Nowego Jorku i okolic, wymieszane obrazy z 2014 i z 2016 roku. Ten pociąg gnał zbyt szybko by zrobić coś więcej.. pokażę jedynie swoje wspomnienia..



Vanderbilt YMCA, Manhattan, USA, 2016
© Anna B Gregorczyk



Chelsea - High Line - budowa, Manhattan, USA, 2016
© Anna B Gregorczyk



Lunch time, Manhattan, USA, 2016
© Anna B Gregorczyk




Manhattan, USA, 2016
© Anna B Gregorczyk




Broadway, Manhattan, USA, 2016
© Anna B Gregorczyk




Radio City, Manhattan, USA, 2016
© Anna B Gregorczyk




Broad Street, Manhattan, USA, 2016
© Anna B Gregorczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz